Forum MALWINA KUSIOR Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Krypta von Krolocka

 
Odpowiedz do tematu    Forum MALWINA KUSIOR Strona Główna » Wasze prace Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Krypta von Krolocka
Autor Wiadomość
xorcerer
Początkujący Wampir



Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Post Krypta von Krolocka
Krypta, jak co noc, powitała mnie chłodem i głuchą pustką. Ech, ta wieczna pustka. Głucha pustka. Co może ją zapełnić? A raczej kto? Ta młoda, niewinna dziewczyna ... o tak.

Czas wyjść z doła... tzn z grobowca.

O bogowie, co lepsze? Śmiertelni mogą przynajmniej strzelić samobója, jak mają depresję. Nieśmiertelni i tak wstaną z grobu. Co za przeklęty los.

- Książę, wszyscy już są gotowi. Sala balowa przystrojona, wszystkie świece zapalone, organy odkurzone. Czekamy na Waszą Ekscelencję.

- A jak się miewa dziewczyna?

- Śpi jeszcze, oddycha równo. Doktor Mefisto twierdzi, że wirus wampiryczny namnaża się zdrowo.

- Dziękuję, Kukol. Wszystko idzie tak, jak to przewidziałem. Zresztą ciebie to nie powinno obchodzić. Idź do swoich obowiązków.

- Tak, panie. Au! Dziękuję panie.


Jeden głask, potem jedno plaśnięcie w nieforemną głowę Kukola gwarantuje kolejną noc właściwego funkcjonowania zamku rodu Krolock. Kiedyś będą dawać ulgi podatkowe za zatrudnianie kalek... ale to dopiero w przyszłym tysiącleciu.

Jedno spojrzenie w specjalne lustro z wypolerowanego adamantytu (a jakie było drogie, znowu ten przeklęty los nieśmiertelnych), ostatnie poprawki stroju... tak, ten nowy płaszcz z purpurowo-fioletowym podbiciem i złotym obszyciem zdecydowanie poprawia mój mroczny image.

Otwieram drzwi na korytarz prowadzący do sali balowej. Nagle rozlega się głośne BANG! Co za skończony dureń z tego Kukola, po co on tu postawił ten kubeł??? Spokojnie, tylko spokojnie, nie można bić kaleki. No, niezbyt mocno w każdym razie. Dostanie w swoje rybie ucho.

Idę długim korytarzem, pełnym obrazów... w których nie ma nic. Czarne plamy, doskonale pochłaniające światło. Staję przed jednym z nich i klaszczę cicho. Na komendę pojawia się w nim widok podobnego korytarza, wypełnionego obrazami moich krewnych i przodków. W samym środku idzie Sara. Teraz...

- Jak Ci się spało, dziecko?

Wzdrygnęła się. Jej serce, od dłuższego czasu bijące szybko, panicznie zatrzepotało.

- Spałam dobrze, dziękuję, a teraz już pójdę.

Uśmiech gości na mojej twarzy. Śmiertelnicy są tak prości i prawdziwi. Pragną czegoś, to lecą jak ćmy do ognia. Boją się, to wieją. Nie sądzę, by przyjęła to jako komplement. Mnie to bardzo ujmuje. Nieśmiertelni są tak pokrętni i zakłamani. Jak ja ich nie cierpię.

- Dokąd się wybierasz? – mówię, wkładając w te słowa slodycz rzeki miodu i mroczność studni wiodącej do piekła.

- Na spacer, potrzebuję zaczerpnąć świeżego powietrza.

Speszona, spłoniona rozgląda się i szuka mnie. Nie znajdzie. Jeszcze nie. Lekkie rozczarowanie gości na jej twarzy. O bogowie, cóż za ujmujące dziewczę. Unieśmiertelnienie jej zaiste godnym czynem będzie.

Uśmiech mój rozkwita czerwienią głodych warg i bielą kłów. Dobrze, że ona tego jeszcze nie widzi. Zawijam płaszczem, aż wir powietrza unosi mnie piętro wyżej. Ciągle jeszcze lubię te sztuczki, nawet tylko na własny użytek.

Staję za wielkim lustrem, oświetlonym od strony sali balowej. Słyszę jej kroki na schodach. Widzę zza lustra, jak wchodzi do sali i staje oniemiała. Organy zaczynają grać. Jak zahipnotyzowana idzie w stronę organów. Widzi przy nich mnie... dobrze.

Doktor Mefisto odwalił kawał dobrej roboty. Szkoda, że ta jego hipnoza nie działa tak skutecznie na moją depresję. Nie, jego też nie ukarzę, choć kaleką nie jest. No, w każdym razie nie w sensie fizycznym.

Obrotowe lustro cichutko otwiera mi przejście do sali. Sara jest w transie, nie widzi jak reszta nieśmiertelnych wchodzi, wpełza, wlatuje i wślizguje się do środka. Staję na ich czele, wszyscy ustawiają się za mną. Doktor Mefisto podchodzi na moją komendę do Sary i delikatnie, nie budząc jej z transu, wprowadza kolejne sugestie hipnotyczne.

Wszyscy pozostali, posłusznie na moje skinienie, lekko śpiewnym szeptem dołączają się do hipnotycznej pieśni.

Mnie przyjdzie wygłoszenie nudnej, pompatycznej mowy do tych starych, podgnitych półmózgów, przeżartych pożądaniem. Coś, co nie rozproszy czaru, tak kunsztownie skonstruowanego dla kształtnych uszu Sary. Coś, co te żywe trupy jednocześnie podnieci i spęta, pokaże im kto tu rządzi, co wolno wojewodzie a co nie tobie smrodzie. No dobra, jadę.

- Dzisiejszej nocy, moi kochani staniecie się świadkami przemiany tego dziecka.
Przemiany, która sprawi, że będziecie mieć księżniczkę (o, niedoczekanie wasze, ona jest moja), na którą tak długo czekaliście.
Jej niewinność, jej krew ożywi nas wszystkich (możecie sobie pomarzyć) doda nam sił, da nam ukojenie (MNIE da ukojenie, bando wsiowych nałogowców).


Sara obraca się powoli w moją stronę i patrzy prosto w moje oczy. Teraz ja patrzę w tą płomienną głębinę ócz i... prawie zapominam języka w gębie. Ta mała naprawdę ma już TO COŚ, co opętuję teraz także i mnie. Zimna, lodowa ciecz, odpowiednik krwi, buzuje szalejąc elektrycznymi iskrami w moich żyłach.

Wirus działa. Zresztą, nawet zanim została zakażona i tak miała TO COŚ w sobie. Swój do swego ciągnie. Zawsze i wszędzie. Lepiej jednak, by nikt jej tego nie uświadamiał.

Spokojnie, tylko spokojnie, wszystko po kolei. Otwieramy usta, von Krolock. Tak, poruszamy językiem, uruchamiamy mięśnie oddechowe, kształtujemy zgłoski. O tia, dobre dziecko. Mówimy, mówimy. Czarować to my, a nie nas.

- Przybyłaś tu ponieważ pragniesz... pragniesz wieczności. Obiecałem, że ją otrzymasz.
Już za chwilę spełni się Twoje pragnienie. Staniesz się jedną z nas. Zostaniesz moją księżniczką...


Uff, silna jest. To nie było łatwe. Pojedynek sił Nieśmiertelnego Ojca i już dojrzewającego do nieśmiertelności Dziecka Mroku zawsze dodaje smaku całemu aktowi. Teraz nadchodzi ta piękna chwila, kiedy wszelkie manipulacje przestają być potrzebne.

Magnetyzm ogarnia nas oboje totalnie. Nie poruszam się, ale to tylko kwestia lat treningu samokontroli. Jak mnie denerwują ci wszyscy nieumarli dookoła. Ech, gdyby nie byli potrzebni do tej ceremonii, gdyby to było tete-a-tete...

Z jej ust wyrywa się półprzytomne:

- Tak pragnę wieczności, pragnę jej ponad wszystko!

Puszczam kontrolę. Jak to dobrze, że śmiertelni nie wiedzą, co się z nami dzieje tuż przed... ucztowaniem. Ledwo tylko zdaję sobie sprawę z tego, co moje wampirze ciało dalej robi. To najbardziej ryzykowny i niepewny punkt programu. Po chwili zaślepiający mnie trans opada i widzę, że Sara ucieka! NIE!

- Stój!!!!!

To straszne, że tak piękną chwilę musiałem zniszczyć tak ordynarną, niegodną Sary sztuczką. Czy wybaczy mi? Co... co ona mówi???

- Wybacz mi książę, błagam!

Dziecko, to ty wybacz mi. Kiedyś, kiedy zrozumiesz, co teraz zrobiłem. Bo teraz nie mogę powiedzieć nic... ani pomyśleć tego tak, byś to usłyszała. Grrrr... cholernie sentymentalny się robię po tych wszystkich latach. Krwi....

Patrzy na mnie, jej oczy są pełne łez i miłości. Ojej, przecież nie można jej nie kochać.

Dotykam jej skóry... rozpływam się w tym.. nie ma granicy między nami. Nie ma nawet żadnego my. Delikatnie, spokojnie, z miłością.... tak, ta słodycz w ustach to krew.

Czas przestaje płynąć. Jest tylko mrok, otchłań, obłęd... i przerażająco głęboka, ekstatyczna słodycz.

Świadomość powoli i ukradkiem wraca. Piję jeszcze z rozkoszą, ale już myśli mącą czystość mojej rozkoszy. Za chwilę ta banda zgniłków dookoła będzie dobijać ten cudowny kwiat młodości. Jak ja ich nienawidzę. Trzeba to skończyć jak najszybciej. Sara już zapada w śpiączkę, jej krew jest już chłodna.

Uśmiecham się nienagannie do tych opętanych nałogiem, nieśmiertelnych debili dookoła, totalnie nieświadomych misterium które za chwilę się rozegra, szukających tylko szybkiego zaspokojenia. Nigdy nie zdradziłem im TEJ tajemnicy. Nikt z nich go nie pozna. Nigdy, hehe.

- Kochani, teraz możecie skosztować krwi tego dziecka. PO ŁYKU dla każdego.

Biorę do rąk puchar i nacinam swoje żyły. Ekstaza wciąż jeszcze tętni jak młoty piekielne w mojej głowie, endorfiny i inne hormony buzują w mojej krwi. Ta chemia to koktajl, którego bogowie Tobie zazdroszczą, Dziecko..

To, co teraz płynie z moich żył do kielicha, to WRESZCIE gorąca krew. A w niej, oprócz wirusa, cała słodycz stanu.. mojej ekstazy, mojej nieśmiertelnej, prawdziwej Mocy. Czegoś, czego żaden z tych bezmózgich, skretyniałych zbrodniarzy nie dostanie. Czegoś, co szczęśliwie jest silniejsze i starsze od wszystkich wampirów... nigdy nie lubiłem tłumów. Kiedyś wymyślę lekarstwo na tego cholernego wirusa i się skończy dla was dzień dziecka.

Ja posmakowałem Twojej krwi i uczuć w niej płynących, teraz Ty, Dziecię Mroku, posmakujesz i poczujesz BEZPOŚREDNIO w swoim sercu temperaturę moich uczuć do Ciebie. Tylko nie oszalej, proszę. Chcę mieć z kim rozmawiać przez najbliższe kilkaset lat.

Sara łapczywie pije z kielicha. Kocham to poczucie równowagi... Za chwilę stanie się prawdziwie nieśmiertelna... już!

- Przemiana prawie zakończona, kochani powitajcie naszą księżniczkę!

Klaszczę, na znak końca balu. Paszli won, wypad z baru ochlejtusy. Sara zapada w śpiączkę. Biorę ją w ramiona i zanoszę do jej pokojów... to będzie długi... dzień.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 23:45, 19 Cze 2006 Zobacz profil autora
Ania Kaczór
Wampir



Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Post
Hmmmmmmm...no cóż...yyyy...dość to nowatorskie...jakiś komedio-dramat, czy też tragikomedia...mi się podoba:))))
Cikawe ujęcie w odpowiedzi na moje opowiadanko, łobuziaku:))))


Post został pochwalony 0 razy
Pon 23:47, 19 Cze 2006 Zobacz profil autora
annka_skakanka
Król/Królowa Wampirów



Dołączył: 16 Kwi 2006
Posty: 170
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
"Tylko nie oszalej, proszę. Chcę mieć z kim rozmawiać przez najbliższe kilkaset lat. "- to chyba mój ulubiony fragment Wink. ogółem- fajnie sie to czytało i podobało mi się. Wiem, że te wszystkie bardzo współczesne słowa zamieszczone są specjalnie- mimo to mi osobiście (i pewnie tylko mi wiec prosze sie nie obruszać)- z lekka psują tajemniczy, wampirzy nastrój i zalatują podstawówką. Ale jak już mówiłam bardzo mi sie podobało- lubie czytać takei rzeczy SmileWink a ze z wazeliną po całości nie jadę, to sorky Wink


Post został pochwalony 0 razy
Wto 9:33, 20 Cze 2006 Zobacz profil autora
Elbereth
Książę/Księżniczka von Krolock



Dołączył: 24 Lut 2006
Posty: 111
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Starachowice

Post
Miłe, proste, zabawne.... Głębia wampiryzmu przedstawiona za pomocą kolokwializmów.... no w sumie, przeć wampir też człowiek Wink


Post został pochwalony 0 razy
Wto 9:56, 20 Cze 2006 Zobacz profil autora
xorcerer
Początkujący Wampir



Dołączył: 13 Cze 2006
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

Post
miło mi, kłaniam się i do usług Smile

dzięki za miłe słowa i za przyjacielskie szturchnięcia Wink formę oczywiście szlifować będę za wszelkie rażące zwroty serdecznie żałuję Wink acz przyznaję, że Książę faktycznie miał się wyrażać jak człowiek współczesny nam... i tak to po części z pewnością zostawię Smile


Post został pochwalony 0 razy
Wto 18:10, 20 Cze 2006 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum MALWINA KUSIOR Strona Główna » Wasze prace Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin